Od paru dni możemy przeczytać masę tekstów, które zapewniają wszystkich, bez względu na branżę, że za krytycznym spojrzeniem na nowe technologie stoi strach. Nie zgadzam się z takimi założeniami głównie dlatego, że doza sceptycyzmu jest zdrową reakcją na nowość i towarzyszy ona zawsze oczekiwaniu na wystarczającą liczbę danych potrzebnych do wyciągnięcia wniosków. Żeby doczołgać się do roku 2023 kiedy entuzjazm wynikający z chęci sprzedaży SI na rynku produktów masowych zdaje się sięgać właśnie zenitu, musieliśmy przez lata regularnie wykonywać ćwiczenia, które miały na celu dopasowanie naszej kreatywności do potrzeb i wymogów stale zmieniających się algorytmów. W ten sposób w o wiele mniejszym stopniu niż wcześniej zaczęliśmy zwracać uwagę na niepowtarzalny styl tego, co piszemy, żeby w zamian analizować słowną zawartość, żeby unikać tych sformułować, które mogą być blokowane, żeby sprostać wymaganiom tego, jak wypowiedź powinna wyglądać i co miałaby w sobie zawierać, żeby jej zasięgi poszybowały w górę. Wskaźniki próżności wygrywają więc za każdym razem w narastającym konflikcie między tym, co naprawdę chcielibyśmy powiedzieć, a tym, w jaki sposób powinno to zostać powiedziane. Pamiętam doskonale czasy, kiedy internet służył wypowiadaniu tez kontrowersyjnych, pamiętam jak social media służyły rozkwitowi kreatywności. Teraz natomiast największa kreatywność towarzyszy jednemu zadaniu: jak z oceanu takich samych treści, takich samych grafik, takich samych zdjęć profilowych wyłonić tę jedną informację, która posiada jakąkolwiek wartość informacyjną i nie służy cyber-narcyzom do podkręcania zasięgów (nierzadko na drodze szerzenia dezinformacji). Wspierają ich algorytmy, które – co każdy wie – punktują tylko pewien typ treści, zakopując w tym samym czasie pod ziemię te, które maszynie wydają się mniej angażujące, mniej przydatne, a niejednokrotnie również mniej bezpieczne dla całej społeczności. Jednym z warunków dla zaistnienia ludzkiej kreatywności – i powtarzają to badacze w bardzo wielu opracowaniach – jest tolerancja. Tolerancja, która w świecie algorytmów jest zjawiskiem co najmniej nieaktualnym. To jasne, że trzeba kreatywnie podejść do formy tego, co piszemy, żeby algorytm „uznał”, że warto dopalić daną treść dodatkowym zasięgiem, ale wraz z analizą formy przestajemy czuć wolność w kwestii takich archaizmów, jak styl, oryginalność, czy nawet wywrotowość wypowiedzi. To oczywiste, że w tych dziedzinach, na których się nie znamy pragniemy czytać to, co sprosta naszym niewielkim oczekiwaniom i ubogiej wiedzy. Ale... ...że algorytmy ograniczają nasz dostęp do tych osób (znam wielu wartościowych użytkowników LI, których treści osiągają bardzo niewielkie zasięgi), które usiłują powiedzieć coś istotnego, to trochę bardziej skomplikowana sytuacja, która wymaga o wiele większego wysiłku na drodze do poszerzania wiedzy, do sceptycyzmu, do poszerzania horyzontów, do podkręcania ludzkiej kreatywności. Miłego dnia Możliwość dodawania komentarzy została zablokowana.
|
AutorNazywam się Kuba Łuka. Piszę głównie o kreatywności i pomagam tę kreatywność rozwijać. Pracuję z markami, artystami i instytucjami. Wśród moich klientów znaleźli się między innymi: Allegro, GPD, Łowicz, Lubella i inni Archiwa
Wrzesień 2023
Kategorie
Wszystkie
|