Czy na pewno można mówić o jednej kreatywności, którą dałoby się odnieść do wszystkich obszarów profesjonalnej działalności człowieka? Pomimo ogromnego zróżnicowania w kwestii tego, w jak wielu branżach pracujemy, nadal wpadamy w tę samą pułapkę, traktując kreatywność jako zjawisko jednolite, niezależenie od tego, w czym się specjalizujemy i jaki zawód wykonujemy. I nawet jeśli będziemy bronić tezy, że wszyscy jesteśmy kreatywni, to pozostaje jeszcze kwestia tego, że na pewno nie jesteśmy kreatywni w takim samym stopniu. Dzisiaj pragnę zapoznać Was z „Modelem czterech C” zaproponowanym przez Jamesa C. Kaufmana oraz Ronalda Beghetto, który pomaga rozumieć kreatywność w biznesie, w kontekście ogromnego zróżnicowania, które jej towarzyszy. 1. Czym jest "Model czterech C"
– W 2009 roku James C. Kaufman oraz Ronald A. Beghetto na łamach „Review of General Psychology” zaproponowali podział kreatywności na cztery C („C” podchodzi od słowa Creativity). – Do tamtej pory z reguły mówiło się o podziale na dwa C (Big C oraz Little C), który wynikał z potrzeby wprowadzenia rozróżnienia między tymi efektami działania kreatywności, które są wyjątkowo istotne oraz ponadczasowe (teoria względności, wynalezienie tranzystora, „Mona Liza” itp.), a także tymi, które uznajemy albo za niewiele znaczące, chwilowe, codzienne, nudne i przemijające, albo też wcale ich nie zauważamy. – Kaufman i Beghetto wykazali jednak, że taki podział był nie tylko niewystarczający, ale też niejednokrotnie krzywdzący. Bo istnieje przecież całkiem spory zbiór działań, których nie da się zaliczyć ani do kategorii Big, ani też Little C. – Ogromna liczba profesjonalistów i specjalistów posługuje się kreatywnością w procesach rozwiązywania problemów zawodowych. I z całą pewnością nie da się ich zaliczyć do grona amatorów, ale też być może nigdy nie dotrą oni do poziomu kreatywnych przełomów o zasięgu globalnym. – Jako alternatywę badacze zaproponowali nowy model podziału kreatywności, który nazwali „Modelem czterech C” (The Four C Model of Creativity). Składają się na niego cztery rodzaje kreatywności: mini-c, little-c, Pro-c oraz Big-C. 2. mini-c - kreatywność na wczesnym etapie uczenia mini-c odnosi się do kreatywność, która jest związana z początkowymi etapami procesu uczenia (głównie w dzieciństwie). Dokonujemy wtedy drobnych odkryć, które mają ogromne znaczenie na poziomie indywidualnym, chociaż trudno uznać je za istotne dla większej grupy ludzi. Przykład: dostrzeżenie efektów jakie podczas pierwszych prób rysowania na papierze przyniesie zmiana narzędzia (z ołówka na mazak) nie będzie mieć pewnie większego znaczenia dla osób z naszego otoczenia, ale na poziomie indywidualnym odkrycie takie okaże się nie tylko wartościowe, ale stanie się ono być może nawet przełomem, który wpłynie na kolejne etapy nabywania określonych kompetencji w ramach naszego twórczego rozwoju. mini-c jest bez wątpienia metodą konfrontowania się z tym, co nowe i nieznane. Trudno jest jednak znaleźć dla niej zastosowanie na poziomie zawodowym, kiedy naszym celem jest wytworzenie produktu kierowanego do konkretnej grupy odbiorców, albo kiedy mierzymy się z próbą rozwiązania jakiegoś problemu w ramach wąskiej specjalizacji – bo właśnie wtedy umiejętność twórczego myślenia musi iść w parze z nabytymi wcześniej kompetencjami, a kreatywność nie może bazować na samej tylko wyobraźni (która nie jest synonimem kreatywności, o czym warto pamiętać) i nieograniczonych niczym, przypadkowych poszukiwaniach. 3. little-c – między kreatywnością amatorską i profesjonalną O little-c można mówić, kiedy (nadal w fazie uczenia się) nabieramy konkretnych kompetencji, które wykorzystujemy do amatorskiego wytwarzania produktów (przedmiotów i wartości intelektualnej). Efekty działania naszej kreatywności jesteśmy więc w stanie zaprezentować w jakiejś formie innym ludziom, lecz na tym etapie nie wykraczamy jeszcze najczęściej poza środowisko najbliższych nam osób (rodziny, przyjaciół i tak dalej). Odwołując się do wcześniejszego przykładu z ołówkiem i mazakiem: wiemy już, jaki efekt przyniesie użycie tych narzędzi (to są nasze nabyte wcześniej kompetencje) i potrafimy z ich pomocą stworzyć rysunek (produkt), który znajduje uznanie w oczach mamy, taty oraz kilku koleżanek, a także kolegów, co nie oznacza jednak wcale, że praca taka znajdzie uznanie w oczach właścicieli galerii sztuki. Dla little-c istotne jest więc to, że nie można określić nas mianem kompletnych nowicjuszy (bo wiemy już – odwołując się raz jeszcze do wcześniejszego przykładu – jak trzymać ołówek i jak się nim w miarę sprawnie posługiwać), ale nie należymy jeszcze do grona osób, których twórczość spotyka się z aprobatą większej grupy ludzi. Jako „rezydenci” little-c coś więc już potrafimy, coś wiemy i udaje nam się co nieco wytworzyć, ale potrzebujemy czasu, żeby dotrzeć do tego miejsca, gdzie inni ludzie zaczną darzyć nas (a także naszą kreatywność) zaufaniem w obrębie konkretnej specjalizacji. W tym miejscu odchodzimy więc od fazy beztroskiej, dziecięcej wyobraźni (która najczęściej sama z siebie nie wytwarza żadnych wartościowych produktów kreatywności) w rejony, gdzie „coś” już z naszej kreatywności wynika – gdzie zaczyna się liczyć również nasza skuteczność, a także umiejętność osiągania konkretnych celów za pomocą nabytych wcześniej kompetencji. 4. Pro-C – kreatywność profesjonalna Pro-c, jako kolejna po mini-c nowa kategoria wprowadzona przez Kaufmana oraz Beghetto, jest tym miejscem, gdzie działania amatorskie przestają być amatorskie i trafiają do szerszej publiczności, lub też znajdują zastosowanie na poziomie zawodowym (jakkolwiek będziemy to rozumieć). Warto w tym miejscu zaznaczyć, że Pro-c jest kategorią niezwykle szeroką (skoro odnosi się ona głównie do profesjonalnych zastosowań kreatywności), a przy okazji stanowi ona szklany sufit dla zdecydowanej większości z nas, do czego wrócimy za chwilę przy okazji Big-C. Na Pro-c składają się więc: nie tylko beztroska umiejętność odkrywania tego, co nowe i nieznane, nie tylko nieszablonowe myślenie oraz zdolność do przekraczania granic, lecz również – wieloletnie doświadczenie, skuteczność, planowanie, przewidywalność, nastawienie na wynik, wewnętrzna motywacja, co w sumie przekłada się na godną zaufania umiejętność osiągania konkretnych celów zawodowych i biznesowych w sposób odbiegający od tego, co można by nazwać najłatwiejszą, najbardziej oczywistą i najbardziej poprawną, podręcznikową metodą. Jeżeli więc mini-c realizuje się na poziomie zdziwienia światem, a little-c jest tym etapem, kiedy dowiadujemy się dopiero jak coś się robi i poszukujemy przy okazji własnych ścieżek dostępu do danej umiejętności, o tyle Pro-c jest pełnowartościową zdolnością do wykonywania określonego typu zadań, gdzie doświadczenie wraz z chęcią przekraczania granic przez cały czas się przeplatają. Osoba kreatywna na poziomie Pro-c potrafi osiągać cele zawodowe, cieszy się uznaniem (publiczności, współpracowników, środowiska naukowego itd.), a także zaufaniem i z reguły zarabia na swojej kreatywności pieniądze, ale jednak nie jest jeszcze w stanie (i być może nigdy nie będzie mogła) liczyć na rozgłos na miarę Alberta Einsteina czy Steve'a Jobsa. 5. Big-C – miejsce tylko dla wybranych Ostatnia kategoria – Big-C, sprawia najwięcej problemów, bo jak sugerują Kaufman i Beghetto, najczęściej trudno jest przyporządkować do niej te wytwory ludzkiej kreatywności, które w przestrzeni publicznej pojawiają się w kontekście rzeczywistym, na naszych oczach. Kiedy spojrzymy na komputer, który stoi na naszym biurku (podaję ten przykład, bo komputery osobiste zaczęły pojawiać się w naszych domach i biurach już wiele dekad wcześniej, więc można śmiało powiedzieć po czasie, że ten produkt się przyjął), czy też udamy się do muzeum, żeby podziwiać obraz sprzed kilkuset lat, nie będziemy mieć raczej wątpliwości, że stanęliśmy w obliczu czegoś istotnego i ponadczasowego. Nie jesteśmy jednak w stanie do końca powiedzieć tego na temat tych efektów ludzkiej kreatywności, których używamy na co dzień, które podziwiamy, a które dopiero niedawno weszły na rynek, czy też znalazły się w przestrzeni publicznej. Marketing produktów i innowacji skupia się wprawdzie na tworzenie „złudzenia” ich doniosłości już na samym początku, kiedy dopiero się je upublicznia, ale jednak dopiero po latach, z perspektywy czasu można powiedzieć, że rzeczywiście mieliśmy do czynienia z czymś naprawdę wyjątkowym i ponadczasowym. Dlatego też, dla większości z nas, o ile uda nam się oczywiście połączyć kreatywność z życiem zawodowym, pozostaje właśnie kategoria poprzednia, czyli Pro-c, w której mieści się przeważający procent pośród tego, co przynależy do kreatywności na poziomie profesjonalnym. Podsumowanie Nie należy rozumieć Modelu czterech C, jako etapów rozwoju, które muszą następować po sobie. mini-c może przekształcić się w little-c na drodze samodzielnego dochodzenia do nowych rozwiązań i dopiero później przeistoczyć się w Pro-c, ale ma szansę również od razu przejść w fazę Pro-c. Ponadto, osoba kreatywna może po prostu zatrzymać się na którymś z poziomów i nigdy już nie pójść nawet o krok dalej. Miłego dnia! Możliwość dodawania komentarzy została zablokowana.
|
AutorNazywam się Kuba Łuka. Moja specjalność to facylitowanie kreatywnego rozwiązywania problemów biznesowych Archiwa
Marzec 2024
Kategorie
Wszystkie
|