Wiecie o tym, że zespół The Beatles pracował latami na swój sukces? Wrócimy do tego później. Zdarzyło mi się opublikować jedną książkę o kreatywności. Zdarzyło mi się obronić doktorat, który częściowo o tym zjawisku opowiadał. Zdarzało mi się również przez lata pracować z ludźmi i pomagać im w przełamywaniu blokad twórczego myślenia... ...ale uwierzcie mi, nie zdarzyło mi się czytać większej liczby bzdur na ten temat, niż te, które odnaleźć można w książkach z zakresu zarządzania, HR-u, a także tutaj, na LI. Widzimy twórcze myślenie – własne oraz pracowników – w jakimś takim zbyt jaskrawym świetle. Wypatrujemy na horyzoncie metod poprawy kreatywnych możliwości na drodze wykonywania testów na kreatywność, nagród, burz mózgu i rozwiązań gotowych do wdrożenia z dnia na dzień, które w magiczny sposób mają przekształcić znudzonych podwładnych w kreatywne bestie. To niedorzeczne. Uwierzcie mi, nie czytałem jeszcze, żeby ktokolwiek, kogo interesuje człowiek, stwierdził, że kreatywność można napędzić w taki sposób. Twórcze myślenie nie jest gotowym modelem, który można przenieść wprost do "zakładu pracy". Twórcze myślenie to proces, który rozpoczyna się już w dzieciństwie, a który osłabia się i blokuje, lub też rozwija na przestrzeni całego życia. Twórcze myślenie to nie tylko kwestia myślenia dywergencyjnego, to nie tylko wyskakiwania z pudełka (out of the box) i wychodzenie poza szablony. Twórcze myślenie to również (a może przede wszystkim?) kompetencje pracowników i umiejętność łączenia w nową całość nabytej wcześniej wiedzy - nierzadko wiedzy interdyscyplinarnej. Dodajcie do tego zróżnicowanie branż, predyspozycje, kwestie interpersonalne, wychowanie, a także problem narzucania narzędzi kreatywnym pracownikom. Twórcze myślenie ulatnia się nierzadko właśnie na etapie niezrozumienia tego, że mamy do czynienia z bardzo wieloma zmiennymi. Twórczy pracownicy nie są bandą ludzi, których zatrudniono w jednym miejscu, a których należy po prostu zmotywować i wszystko będzie ok. Jeżeli więc poszukujecie gotowych schematów, które mają Wam pomóc w błyskawicznej poprawie warunków kreatywnych pracowników, jeżeli HR wciska Wam takie rozwiązania, pomyślcie dwa razy, zanim pójdziecie w tym kierunku. Nie o nagrody, nie o motywację chodzi, lecz o sam zespół. The Beatles nie byli grupą wymienialnych, randomowych pracowników, którzy wdrożyli pewną metodę działania. Ich zindywidualizowany proces kreatywny trwał wiele, wiele lat i właśnie dzięki temu daliśmy radę ich zapamiętać. Żeby tradycji stało się za dość, powinienem teraz odpalić kilka punktów na temat tego, jak krok po kroku osiągnąć cel, ale nie zrobię tego, bo twórcze myślenie nie jest zupką instant. Możliwość dodawania komentarzy została zablokowana.
|
AutorNazywam się Kuba Łuka. Moja specjalność to facylitowanie kreatywnego rozwiązywania problemów biznesowych Archiwa
Marzec 2024
Kategorie
Wszystkie
|