Twórcze myślenie wymaga tego, by nie zawsze wiedzieć, by docierać do rozwiązania na bazie niestandardowych testów, a nie tylko w oparciu o kilka schematów, które gdzieś tam kiedyś już zadziałały. Dlatego moje „wiem” jest od czasu do czasu wrogiem mojego twórczego myślenia. W bogatej historii ludzkich innowacji najmocniej fascynują mnie te wynalazki, które najprawdopodobniej wymknęły się spod kontroli swoim autorom. Kiedy myślę o chlebie, kiedy myślę o tym, jak trudno było dojść do tego, żeby połączyć te wszystkie składniki, aby doprowadzić do wytworzenia mąki, a potem zmieszać z wodą i wypiec przy użyciu ognia, musiał tym rządzić szczęśliwy przypadek, który – tak swoją drogą – nawiedził niezależnie wiele miejsc na naszym globie. Prawdziwie naukowa metoda nakazuje, by udawać, że się wie coś na jakiś temat tylko do chwili, kiedy nie udaje się dłużej w sposób doświadczalny obronić danej hipotezy. Po systemie edukacji dziedziczymy natomiast wiarę w nieomylność tego, czego się nauczyliśmy. Tymczasem, już teraz, w pamięci potrafię przywołać te elementy nauczania, które po tylu latach stały się oficjalnie nieaktualne. Nie chodzi mi więc o to, że wiedza jest zła, bo wiedza jest super. Wiedzę należy jednak stale weryfikować i warto wychodzić poza ramy tego, co już wiemy. Tak się nie robi. Znasz ten tekst? Ja znam, aż za dobrze. Nie zawsze to, co już wiemy prowadzi do tych najlepszych efektów. Bibliografia: Michael S. Gazzaniga, Instynkt świadomości Andrzej Dragan, Kwantechizm 2.0 Możliwość dodawania komentarzy została zablokowana.
|
AutorNazywam się Kuba Łuka. Moja specjalność to facylitowanie kreatywnego rozwiązywania problemów biznesowych Archiwa
Marzec 2024
Kategorie
Wszystkie
|