To zagadnienie jest oczywiście stanowczo zbyt rozległe, żeby poruszać je w jednym, krótkim poście, ale postaram się pokrótce wyjaśnić przynajmniej jeden jego aspekt, który dotyczy tego, co może wpływać na zmniejszenie wydajności kreatywnej każdej osoby zatrudnionej do wykonania określonego zadania. Jakiś czas temu, ktoś zadał mi pytanie o to, czy pracodawca jest w stanie zniechęcić pracownika do kreatywności, i rzeczywiście, zdarza się, że tak właśnie jest, chociaż nie mogę być pewien, czy słowo „zniechęcić” jest tutaj słowem trafionym i myślę, że lepiej byłoby powiedzieć „przyblokować”. Na wstępie dodam tylko, że mówię o sytuacji, kiedy podwykonawca jest ekspertem i pomijam relacje z osobami tak niekompetentnymi, że aż boli - to zupełnie inna kategoria i nie bierzemy jej w tym konkretnym przypadku pod uwagę. Jeżeli w przyspieszonym tempie rozłożymy sobie na części pierwsze wszystko to, co składa się na możliwości kreatywne danej osoby, okaże się, że istotną rolę odgrywają umiejętności techniczne, a więc indywidualnie zdobywane przez lata narzędzia, którymi dana osoba dysponuje, a które – gdy tylko pozbawi się ją dostępu do nich – potrafią zmienić doświadczonego pracownika w osobę rozpaczliwie poszukującą drogi wyjścia z trudnej sytuacji, która w innych okolicznościach okazałby się co najwyżej niewiele znaczącym etapem pracy nad projektem. Powszechnie spotykany brak zaufania do wykwalifikowanych pracowników (zwłaszcza kreatywnych) i podwykonawców sprawia, że osoby zlecające pracę potrafią nadgorliwie przykładać się nie tyle do śledzenia efektów pracy, lecz również do podważania słuszności stosowania przez pracowników kreatywnych właśnie tych narzędzi, które w pierwszej kolejności pracownik wybiera, a które w jego rękach potrafią szybko i sprawnie przynieść zamierzony efekt. Dzieje się tak zarówno w wypadku stałego zatrudnienia, jak i na etapie realizacji pojedynczych zleceń, które w efekcie rozciągają się na drodze wzajemnych tarć między podwykonawcą, a zleceniodawcą, który uważa, że coś powinno zostać wykonane w zupełnie odmienny sposób, pomimo swej bardzo powierzchownej, nierzadko tylko teoretycznej wiedzy na dany temat. Nie twierdzę oczywiście, że podwykonawca, czy pracownik jest wszystko wiedzącym, nieomylnym bóstwem, którego nie należy rozliczać za postępy w pracy i tak dalej (bo brak kompetencji, zarówno z jednej, jak i drugiej strony to temat na zupełnie osobny post). Zmierzam jednak do tego, że pracodawca nierzadko z wyuczonego, nawykowego braku zaufania, jest w stanie wytracić zatrudnianej przez siebie osobie z ręki te narzędzia, które mają największy wpływ na jej kreatywność, czy też ogólnie na efekty jej pracy. Możliwość dodawania komentarzy została zablokowana.
|
AutorNazywam się Kuba Łuka. Moja specjalność to facylitowanie kreatywnego rozwiązywania problemów biznesowych Archiwa
Marzec 2024
Kategorie
Wszystkie
|