Zastanawiałem się jakiś czas temu nad tym, co tak naprawdę oznacza dla nas przełom w życiu zawodowym – czy zawsze go dostrzegamy, czy dla wszystkich znaczy to samo i czy na gorąco jesteśmy w ogóle w stanie jakieś zlecenie określić mianem „przełomowego”. Na LinkedIn zajmujemy się głównie tym, co przynosi nam jako taki rozgłos w zawodowym „tu i teraz”, ale nieczęsto mamy chęć opowiadać o tym, skąd przychodzimy, a mnie osobiście właśnie takie historie o początkach, opowiadane przez innych ludzi, interesują najmocniej.
17 lat temu (tak wiem, to kawał czasu), kiedy kończyłem właśnie studia, przymierzałem się do obrony pracy magisterskiej i starałem się o miejsce na studiach doktoranckich, równolegle od chyba dwóch lat stawiałem pierwsze poważniejsze kroki na gruncie działalności producenckiej. Któregoś dnia przyjechał do mnie znajomy, proponując, byśmy wspólnie (wraz z jeszcze jedną osobą) skomponowali muzykę do startującego właśnie programu „Dekoratornia”, który miał być nadawany w stacji TV4. Zlecenie, z głodową stawką za robociznę, nie należało do tych, na których można było zarobić. Ponadto presja czasu była ogromna, bo na finalizowanie chyba siedmiu utworów mieliśmy około tygodnia, a perspektywy na przyszłość nie wyglądały najlepiej – program był w fazie testów, więc równie dobrze mógł po paru odcinkach wypaść z anteny i nigdy już tam nie powrócić. Zgodziłem się jednak wziąć to zlecenie. Teraz natomiast uważam, że właśnie ono zmieniło w moim życiu zawodowym absolutnie wszystko. Począwszy od tego, że był to mój telewizyjny debiut, pierwsza lekcja dbania o prawa autorskie, o umowę, o dyscyplinę pracy, skończywszy na tym, że jako passive income projekt przyniósł mi po czasie dochód na poziomie około 90 tysięcy złotych, co jednym może wydawać się niczym, dla innych to całkiem sporo, natomiast dla mnie był to – dla chłopaka zaraz po studiach – niewyobrażalny przełom, który od razu, już na starcie udowodnił mi, że kreatywność może być sposobem na życie. A kiedy jakiś czas po emisji, otrzymałem pierwszy przelew z Zaiksu na kwotę 17 000 złotych, to zanim wreszcie ucieszyłem się z tego faktu, byłem przekonany że: ktoś popełnił błąd, że walnął się o jedno zero, albo, że otrzymałem kwotę do podziału na całą naszą trójkę autorów i teraz będę musiał oddać to, co wcale mi się nie należało. Zabawne, prawda? W tamtym czasie tak właśnie myślałem jeszcze o tym, ile można zarobić na swoim pomyśle. Teraz po latach nie wiem, jak bardzo odmienne byłoby podejście do swoich możliwości, gdyby nie ten program, który tak swoją drogą puszczany był przez kolejne kilka lat w paru telewizjach i z tego, co wiem, cieszył się całkiem sporą oglądalnością. 17 lat temu podjąłem jednak to niewielkie ryzyko, które zmieniło mój punkt widzenia na świat, i tym właśnie chciałem się z Wami dzisiaj podzielić, bez morałów, bez jakichś specjalnych wniosków, bez rad, bez złotych myśli, tak po prostu. Miłego dnia! Możliwość dodawania komentarzy została zablokowana.
|
AutorNazywam się Kuba Łuka. Piszę głównie o kreatywności i pomagam tę kreatywność rozwijać. Pracuję z markami, artystami i instytucjami. Wśród moich klientów znaleźli się między innymi: Allegro, GPD, Łowicz, Lubella i inni Archiwa
Wrzesień 2023
Kategorie
Wszystkie
|