Kiedy patrzę na social media w 2022 roku coraz częściej dochodzę do wniosku, że niespecjalnie je lubię. Social media ewoluują, to jasne, jednak kierunek ich rozwoju nie zachwyca. Tak po prostu, z mojego osobistego punktu widzenia, którego nie należy wcale podzielać. Nie uważam, żeby idea mediów społecznościowych miała kiedykolwiek bazować na zjawisku rozpowszechniana treści o wysokiej wartości merytorycznej. Od początku chodziło w nich głównie o rozrywkę. Nie wsiąkłem nigdy nadmiernie w Naszą Klasę, za to pierwszym medium społecznościowym, które na swój sposób wykształciło mój osobiste wyobrażenie na ten temat był Myspace, który służył promowaniu, tak więc ten jakże typowy dla obecnego świata internetu niemerytoryczny narcyzm musiał bazować na contencie, który wykraczał poza: „wiem i Wam powiem”, właśnie dlatego, że muzyka, jako wartość komunikacyjna była na Myspace niezbędna. Było minęło, Myspace się skończył, w roku 2022 tylko dinozaury o nim pamiętają. Myspace odpowiadał na potrzeb innych czasów. Nie tęsknię za nim tak samo, jak gdzieś kiedyś nie będę tęsknić na LI, FB, czy z IG. Każdego dnia dokopuję się na LI do treści, które posiadają wartość – zarówno merytoryczną, jak i literacką. Zanim jednak uda mi się do nich dotrzeć, przegrzebuję tony takich samych postów. Tak samo napisanych, tak samo wyglądających, opatrzonych takimi samymi grafikami, emotkami i obietnicami. Przypomina to trochę otwarcie drzwi wypożyczalni kaset video, takich w starym stylu. Żeby wygrać ten jeden film, trzeba było przelecieć wzrokiem po setkach takich samych okładek filmów sensacyjnych masowo kręconych w latach 80. i 90. Lecz mimo to za każdym razem udawało się odnaleźć coś nowego, coś co miało wartość, a co udaje mi się zapamiętać nawet do czasów obecnych. Prawdziwa kreatywność wyłania się z oceanu banałów oraz stereotypów. Ten post nie mówi o tym wprost, krąży powoli, zbliża się do tego zagadnienia, nieznacznie. Jak już powiedział na samym początku, nie lubię za bardzo social mediów w 2022 roku, ale mimo to nadal tam wchodzę. Po części z nawyku wyrobionego przez lata, po części jak niewolnik swojego własnego mózgu, który odnajduje w nich odrobinę dopaminowej przyjemności, a po części dlatego, że nadal coś interesującego w nich odnajduje. Dają mi one ponadto możliwość, by raz na jakiś czas uprawiać na ich gruncie odrobinę niemerytorycznego narcyzmu, o którym również już wspominałem, Bo czy ten post ma tak naprawdę jakąkolwiek merytoryczną wartość? Trudno powiedzieć. Czy krzyczy w świat: „Ja wiem, zobaczcie ja wiem!”? Z całą pewnością tak. Miłego dnia! Foto: Unsplash Możliwość dodawania komentarzy została zablokowana.
|
AutorNazywam się Kuba Łuka. Piszę głównie o kreatywności i pomagam tę kreatywność rozwijać. Pracuję z markami, artystami i instytucjami. Wśród moich klientów znaleźli się między innymi: Allegro, GPD, Łowicz, Lubella i inni Archiwa
Wrzesień 2023
Kategorie
Wszystkie
|