Mam to ogromne szczęście, że moja żona profesjonalnie zajmuje się między innymi fotografią. Dzięki temu, przez lata udało jej się wyrobić we mnie pewnego rodzaju nawyk, aby raz na jakiś czas odświeżyć swoje zdjęcia wizerunkowe, pokazując w ten sposób nie tylko to, w jaki sposób ja sam się zmieniam, lecz również to, jak chciałbym być widziany przez swoich klientów. Zdjęcia wizerunkowe są oczywiście niezbędne nie tylko w tym najbardziej oczywistym, biznesowym kontekście (strona, oferta, CV, prelekcja, tył książki, LI itp.), lecz również wszędzie tam, gdzie ktoś, już po skończonym projekcie, prosi mnie, bym podesłał mu fotografię, która będzie ów projekt promować. We wszystkich tych sytuacjach jestem zawsze wyposażony w zdjęcie, nie muszę go na szybko kombinować, a ponadto staram się, by było ono w miarę aktualne. To, które widać, pochodzi z naszej najnowszej, błyskawicznej sesji sprzed dwóch tygodni. Błyskawicznej, bo regularne obcowanie z fotografem, a także aparatem fotograficznym uczy, jak zachowywać się w jego obecności i pozwala przewidzieć efekty końcowe. Pozwala też myśleć o własnym wizerunku, jak o czymś, co naprawdę należy do nas, i ułatwia wyłamywanie się z ogólnie przyjętych stereotypów, jakie panują w tym temacie (body language, kolor tła itp.). Uczy też tego, czego realnie możemy wymagać od postprodukcji zdjęcia i pomaga zaakceptować swój wygląd. Warto więc wykonać ten krok raz na jakiś czas. foto: katieluka.pl
0 Komentarze
Odpowiedz |
AutorNazywam się Kuba Łuka. Piszę głównie o kreatywności i pomagam tę kreatywność rozwijać. Pracuję z markami, artystami i instytucjami. Wśród moich klientów znaleźli się między innymi: Allegro, GPD, Łowicz, Lubella i inni Archiwa
Maj 2023
Kategorie
Wszystkie
|