Za moimi plecami widzicie muzeum Prado w Madrycie. Tydzień temu odwiedziłem je dwukrotnie, spędzając sporo czasu również w pobliskim Thyssen-Bornemisza i niewielkim barcelońskim MOCO. Jeżeli zapytacie mnie, dlaczego postanowiłem poświęcić prawie 4 dni swojego urlopu na obcowanie ze sztuką, odpowiem prosto: bo to dla mnie niezwykle istotne. Nie doszedłbym do niczego, co w życiu zrobiłem, gdybym nie podziwiał sztuki (malarstwa, literatury, muzyki) tworzonej przez innych ludzi. Ponadto – dzisiaj w 2023 roku, kiedy wytwory nie-człowieka promuje się jako lepsze od ludzkich, to może być jedyna opcja, by dostrzec różnicę – wyjść z domu, odejść od komputera i stawić czoła temu, co ludzie wytwarzali w ramach szeroko pojmowanego przemysłu estetycznego od stuleci.Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie zrozumieć, że nie poszukujemy wcale powtarzalności, przewidywalności, warunków idealnych i porządku. Do rzeczy. W Prado i w Thyssen-Bornemisza miałem okazję podziwiać dwa z obrazów, które uznaję od lat za absolutną czołówkę tego, co na świecie namalowano: „Ogród rozkoszy ziemskich” Boscha i „Metropolis” Grosza. „Ogród” widziałem po raz pierwszy w jakimś starym albumie w domu rodzinnym mniej więcej w wieku 6, może 7 lat. Dzieło towarzyszy mi więc przez prawie całe moje życie. Oglądałem je w niezliczonej liczbie reprodukcji, a na swoim komputerze posiadam plik o tak ogromnej rozdzielczości, że zajrzałem do wszystkich jego zakamarków. Nie zmienia to faktu, że kiedy stanąłem w Prado wreszcie twarzą w twarz z tym ponad pięciusetletnim obrazem, najnormalniej w świecie się rozsypałem i nie da się tego wrażenia opisać za pomocą żadnego z postów w SM. 2023 rok jest rokiem, w którym jednoznacznie informuje się nas, że ludzkie twórcze myślenie, że wytwarzanie zjawisk o charakterze estetycznym w wykonaniu człowieka odchodzi w niepamięć. Ja sam nie potrafię w to do końca uwierzyć, nie dlatego, że jestem jakimś starym repem, który spogląda z utęsknieniem w przeszłość, ale właśnie dlatego, że w ostatecznym rozrachunku w każdym dziele sztuki poszukujemy właśnie człowieka. Człowieka o wrażliwości tak ogromnej, że nawet 500 lat później rozsypujemy się pod jej naporem. I nie chodzi tylko o warsztat Boscha, chodzi o to, kto i w jaki sposób patrzył na mnie z tego obrazu. Miłego dnia!
0 Komentarze
Odpowiedz |
AutorNazywam się Kuba Łuka. Piszę głównie o kreatywności i pomagam tę kreatywność rozwijać. Pracuję z markami, artystami i instytucjami. Wśród moich klientów znaleźli się między innymi: Allegro, GPD, Łowicz, Lubella i inni Archiwa
Maj 2023
Kategorie
Wszystkie
|