Zastanawialiście się kiedyś jakim słowem można określić muzykę Ralpha Kaminskiego? Moim zdaniem jest to „niejednoznaczność”. Jego pozornie oszczędne piosenki zabierają mnie zawsze w daleką, nostalgiczną podróż i nigdy, naprawdę nigdy nie wiem, czego mam się spodziewać po kolejnej zwrotce. Kiedy parę miesięcy temu usłyszałem „Kosmiczne energie”, utwór wzbudził we mnie olbrzymią ciekawość, która została w pełni zaspokojona dopiero niedawno, kiedy udało mi się porozmawiać z Ralphem o tej naprawdę wyjątkowej piosence. Dzięki temu dowiedziałem się na przykład, jak powstał ten nostalgiczny, minimalistyczny i zarazem futurystyczny utwór, w którym na przestrzeni zaledwie pięciu minut udało się z powodzeniem zmieścić blisko pięćdziesiąt lat muzyki. Ralph opowiedział mi również skąd wziął się sam tytuł i jaki związek z „Kosmicznymi energiami” mają osoby Meli Koteluk oraz Czesława Niemena. Zapraszam do czytania! CZYTAJ DALEJ >>> Nie pamiętam dnia, w którym ukazało się „Abbey Road” z bardzo prostej przyczyny - nie było mnie jeszcze wtedy na świecie. Daje mi to zdecydowaną przewagę nad fanami The Beatles, którzy pamiętają dzień premiery płyty - mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że zanim zacząłem kojarzyć świat, znałem już „Abbey Road”. Nie jestem jakimś psychofanem Beatlesów. Nie zbieram gadżetów, nie zaczytuję się w kolejnych biografiach. Nie uważam, żeby cała ich dyskografia była czymś wybitnym, za to wśród wydanych przez nich albumów mam kilku faworytów - płyty, które uważam za arcydzieła zarówno muzyczne, jak i produkcyjne. Jedną z nich jest właśnie „Abbey Road”, czyli ostatni nagrany przez Beatlesów i przedostatni wydany przez nich album, który mniej więcej miesiąc temu doczekał się nowego, rocznicowego wydania. Z okazji pięćdziesięciolecia premiery tej przełomowej płyty, a także z okazji trzydziestoiluśtamlecia mojego pierwszego jej odsłuchu postanowiłem napisać o „Abbey Road” parę słów i przedstawić ją nie w kategoriach pomnika, ale jako zbiór świetnych piosenek i najzwyklejsze źródło - lekkiej i niezobowiązującej - przyjemności. Zapraszam do czytania!
CZYTAJ DALEJ >>> Na blogu „Inne Dźwięki” piszę o muzyce i kreatywności. Postanowiłem ostatnio, że powołam do życia cykl nowych tekstów, który zatytułowałem „W Powiększeniu”. Będę wybierać piosenki, które z jakiegoś powodu wydają mi się interesujące, a ich autorki/autorzy opowiedzą mi o kreatywnych kulisach ich powstawania. Na pierwszy strzał idzie Bass Astral x Igo - duet, który zajmuje istotne miejsce na polskiej scenie muzycznej. Grają elektronicznie, chociaż wywodzą się z rocka i myślę, że to wystarczy, żeby tworzyć „pod prąd” - wbrew obowiązującym trendom. Kibicuję zespołowi od lat i znam dobrze ich płyty. Mimo to dałem się ostatnio zaskoczyć piosenką „Planets”. Słuchałem jej po raz pierwszy podczas długiej wakacyjnej podróży i już wtedy postanowiłem porozmawiać z Kubą Traczem – Bass Astralem o tym jak, kiedy i dlaczego powstał ten wyjątkowy utwór. Parę dni temu udało nam się wreszcie spotkać. Zapraszam do czytania! CZYTAJ DALEJ >>> Klątwa MTV. Gitary, Pop, Elektronika, Hip-hop i telewizja w latach 90. Mixtape alternatywny.7/21/2018 Jakiś czas temu siedziałem ze swoją osiemnastoletnią siostrą, która przeżywa właśnie okres mniej lub bardziej zaawansowanej fascynacji latami 90., w których ja akurat miałem wielką przyjemność dorastać. Usiedliśmy przy YouTube i postanowiłem specjalnie dla niej odczarować ten trochę wyidealizowany wizerunek muzycznego świata, w którym - zgodnie z legendą - królował grunge i wszystko było podobno lepsze niż teraz. Jeden po drugim poleciały takie kwiatki jak Kelly Family, Rednex, 2Unlimitted i wiele innych ciekawostek, które zatruwały lub umilały życie (w zależności od potrzeb) ludziom skupionym na oglądaniu telewizyjnych stacji muzycznych. Kiedy tak głębiej zastanowiłem się nad tematem dotarło do mnie, że w ostatniej dekadzie XX wieku za pośrednictwem radia i telewizora poznałem całe godziny świetnej muzyki, która niejednokrotnie towarzyszy mi do dzisiaj. Zorientowałem się również, że wiele z tych rzeczy prawdopodobnie nie trafiłoby dzisiaj na mały ekran (nie mówiąc już o radiu RMF FM) w godzinach największej oglądalności, co dwadzieścia parę lat temu nie stanowiło jeszcze wielkiego problemu. W związku z tym postanowiłem napisać takie bardzo osobiste zestawienie utworów, które z całą pewnością dotarły do mnie właśnie za pośrednictwem dostępnych wtedy mediów - bez internetu, bo ten w zasadzie jeszcze nie istniał, lub tez znajdował się w posiadaniu niewielkiej ilości osób. Nie jest to moje osobiste "the best of 90's", ale raczej skrótowy i alternatywny przegląd najbardziej interesującej muzyki z radia i telewizji lat 90. Nie podlinkowałem większości rzeczy - poczujcie się przez chwile jak w tamtej dekadzie i po prostu znajdźcie sobie te kawałki. Zapraszam do czytania!
CZYTAJ DALEJ ->>> Płyty podobno nadal są fajne. Krótkie wspomnienie tego, co najlepiej zagrało w 2017 roku.12/30/2017 Miałem okazję jechać ostatnio samochodem z dwoma bardzo młodymi (jak na moje obecne standardy osobami) - takimi urodzonymi gdzieś po roku 1995 i z wielkim zainteresowaniem przysłuchiwałem się prowadzonemu przez nich dialogowi na temat muzyki. W pewnym momencie usłyszałem stwierdzenie: „ja ostatnio uczę się słuchać całych płyt”. Uśmiechnąłem się pod nosem, a jednocześnie zacząłem się zastanawiać gdzie obecnie ja sam znajduję się w całym łańcuchu pokarmowym współczesnych metod konsumowania muzyki. Zadałem sobie pytanie, czy na przykład moje dość staroświeckie podejście do tematu - które wynika po prostu z przyzwyczajenia do nośników i zakłada odsłuchiwanie całych płyt od początku do końca - nie jest już zupełnie przedpotopowe. Może pewnego dnia będą pokazywać mnie w muzeum w dziale ze skamielinami? Z drugiej strony cały czas uważam, że opieranie się tylko na playlistach i pojedynczych piosenkach to oczywiście częste i popularne, ale wciąż dziwne (jak dla mnie) zjawisko, które obejmuje tak naprawdę tylko bardzo wąski wycinek tego, co naprawdę dzieje się w muzyce. I dlatego właśnie postanowiłem napisać o płytach (nie playlistach), które w 2017 roku zrobiły na mnie wyjątkowo dobre wrażenie i których wielokrotnie słuchałem - uwaga, teraz naprawdę powieje średniowieczem - od początku do końca! Kolejność zupełnie przypadkowa. CZYTAJ DALEJ >>> |
O Autorze:
Kuba Łuka. Producent muzyczny i kompozytor. Autor licznych artykułów o muzyce i kreatywności. W 2016 roku obronił doktorat na temat przemian w sposobie tworzenia muzyki w XX i XXI wieku. Niedługo ukaże się jego pierwsza książka: "Nowe Dźwięki. Jak być Kreatywnym i nagrać własną płytę Lepiej". Archiwa
Marzec 2020
Kategorie
Wszystkie
|