Klątwa MTV. Gitary, Pop, Elektronika, Hip-hop i telewizja w latach 90. Mixtape alternatywny.7/21/2018 Jakiś czas temu siedziałem ze swoją osiemnastoletnią siostrą, która przeżywa właśnie okres mniej lub bardziej zaawansowanej fascynacji latami 90., w których ja akurat miałem wielką przyjemność dorastać. Usiedliśmy przy YouTube i postanowiłem specjalnie dla niej odczarować ten trochę wyidealizowany wizerunek muzycznego świata, w którym - zgodnie z legendą - królował grunge i wszystko było podobno lepsze niż teraz. Jeden po drugim poleciały takie kwiatki jak Kelly Family, Rednex, 2Unlimitted i wiele innych ciekawostek, które zatruwały lub umilały życie (w zależności od potrzeb) ludziom skupionym na oglądaniu telewizyjnych stacji muzycznych. Kiedy tak głębiej zastanowiłem się nad tematem dotarło do mnie, że w ostatniej dekadzie XX wieku za pośrednictwem radia i telewizora poznałem całe godziny świetnej muzyki, która niejednokrotnie towarzyszy mi do dzisiaj. Zorientowałem się również, że wiele z tych rzeczy prawdopodobnie nie trafiłoby dzisiaj na mały ekran (nie mówiąc już o radiu RMF FM) w godzinach największej oglądalności, co dwadzieścia parę lat temu nie stanowiło jeszcze wielkiego problemu. W związku z tym postanowiłem napisać takie bardzo osobiste zestawienie utworów, które z całą pewnością dotarły do mnie właśnie za pośrednictwem dostępnych wtedy mediów - bez internetu, bo ten w zasadzie jeszcze nie istniał, lub tez znajdował się w posiadaniu niewielkiej ilości osób. Nie jest to moje osobiste "the best of 90's", ale raczej skrótowy i alternatywny przegląd najbardziej interesującej muzyki z radia i telewizji lat 90. Nie podlinkowałem większości rzeczy - poczujcie się przez chwile jak w tamtej dekadzie i po prostu znajdźcie sobie te kawałki. Zapraszam do czytania!
CZYTAJ DALEJ ->>> Zmiany są piękne. Zmiany są najważniejsze. Wprawdzie obecnie zajmuję się głównie produkcją, ale był taki okres w moim życiu, kiedy grałem w zespołach. Hałasowałem bezlitośnie, dzieliłem salę prób oraz scenę z najróżniejszymi muzykami. Trwało to w sumie całkiem długo i zdarza mi się jeszcze od czasu do czasu wyjść na scenę z takiej czy innej okazji, ale ostatecznie przeobraziłem się w zwierze studyjne. Granie w zespołach wspominam dość dobrze, ale z jednym elementem tej aktywności nie mam zbyt pozytywnych skojarzeń. Bez względu na skład i muzykę, prawie zawsze wychodziłem z sal prób i ze sceny mniej lub bardziej głuchy, a „walka” o to, żeby było mnie słychać wydawała się być aktywnością równie ważną jak samo granie. Z rozmów z tymi, którzy wciąż grają wnioskuję, że sytuacja ta nie zmieniła się nadmiernie i w związku z tym postanowiłem pochylić się na moment nad zagadnieniem przeładowania przestrzeni muzycznej nadmierną ilością dźwięków i zastanowić nad kwestiami takimi jak: głośność, hałas w muzyce, artykulacja spod znaku rąbania drewna i wreszcie, co chyba najważniejsze - strach przed graniem „zbyt małej” ilości dźwięków, który towarzyszy naszej kulturze muzycznej odkąd tylko pamiętam. CZYTAJ WIĘCEJ ->>> |
O Autorze:
Kuba Łuka. Producent muzyczny i kompozytor. Autor licznych artykułów o muzyce i kreatywności. W 2016 roku obronił doktorat na temat przemian w sposobie tworzenia muzyki w XX i XXI wieku. Niedługo ukaże się jego pierwsza książka: "Nowe Dźwięki. Jak być Kreatywnym i nagrać własną płytę Lepiej". Archiwa
Marzec 2020
Kategorie
Wszystkie
|